Aktualności Inne

Św. Maksymilian w Japonii

św. Maksymilian w Japonii

Święty Męczennik z Auschwitz, twórca „Rycerstwa” oraz „Rycerza Niepokalanej”… Św. Maksymilian najczęściej znany jest właśnie z tych wydarzeń jego życia. Mało kto wie, że oddanie Matce Bożej zaprowadziło o. Kolbego aż do dalekiej Japonii, gdzie stworzył drugi Niepokalanów.

„Misje to rzecz Franciszkowa!”

Św. Maksymilian chciał zdobyć cały świat dla Niepokalanej. Nie powinno więc zaskakiwać, że w sercu przyszłego Męczennika pulsowała idea misyjna. Rycerstwo Niepokalanej miało wyznaczony swój maksymalny cel – zdobyć wszystkich ludzi dla Chrystusa za pośrednictwem i pod opieką Niepokalanej. Misyjny charakter był od początku wpisany w fundament Rycerstwa.

Lata dwudzieste w Kościele naznaczone były działaniami, które miały na celu ożywić zapał misyjny. Ówczesne encykliki papieskie oraz Międzynarodowy Kongres Misyjny, który odbywał się w 1927 r. w Poznaniu bez wątpienia miały wpływ na zainteresowanie misjami zagranicznymi wśród franciszkanów oraz bezpośrednio u o. Maksymiliana, który wraz ze swoim bratem, Alfonsem doszedł do wniosku, że dla misji pod patronatem Niepokalanej trzeba prosić nie tyle o pozwolenie, ale o błogosławieństwo. „(…) doprawdy misje ruszyć trzeba! Dotychczas z braku tychże stoimy na jednej nodze franciszkanizmu (ubóstwo). Misje to rzecz Franciszkowa! Pełną piersią wtedy odetchniemy” – twierdził św. Maksymilian.

Kierunek – Wschód

Franciszkanin niemal natychmiast przeszedł od słów do czynów. Jego pragnieniem nie było jednak zakładanie misji ograniczonej do danego terenu. O. Kolbe zamierzał przede wszystkim wydawać „Rycerza Niepokalanej” na Wschodzie, tak, aby poprzez rozpowszechnianie czasopisma, jak najwięcej osób mogło poznać Boga. Na początku roku 1930 św. Maksymilian otrzymał od generała zgodę na wydawanie „Rycerza” oraz założenie Niepokalanowa w Chinach oraz w Japonii.  Od tego momentu losy franciszkańskiej misji toczyły się niemal błyskawicznie. 26 lutego 1930 r. św. Maksymilian wraz z czterema braćmi opuścili Polskę. Po niecałych dwóch miesiącach, 11 kwietnia, misjonarze dotarli do Szanghaju, a o. Maksymilian rozpoczął starania w sprawie wydawania „Rycerza Niepokalanej”.

„Niepokalana tak chce, muszę jechać do Japonii”

W Chinach franciszkańscy misjonarze natrafili na pierwsze trudności. Struktury, które istniały wśród pracujących tam misjonarzy nie pozwalały na swobodne realizowanie planu wydawniczego „Rycerza Niepokalanej”. Ponadto o. Maksymilian napotkał wiele problemów ze strony misjonarzy europejskich. Nie zrezygnował jednak z placówki misyjnej w Szanghaju. Pozostało tam dwóch braci, którzy mieli uczyć się języka i tamtejszej kultury. O. Kolbe z pozostałymi dwoma udał się do Japonii. Przeczuwał bowiem, że właśnie tam Niepokalana chce, by franciszkanie założyli misję.

Cudowny miesiąc

24 kwietnia 1930 r. św. Maksymilian wraz z braćmi wylądowali w Nagasaki. Już przed katedrą ujrzeli figurę Matki Bożej, co odczytali jako potwierdzenie woli Bożej dotyczącej ich obecności i działalności misyjnej w tym miejscu. Franciszkanie od razu przystąpili do działania. O. Kolbe udał się do miejscowego biskupa, prosząc o pozwolenie wydawania „Rycerza Niepokalanej” oraz prowadzenia misji. Hierarcha początkowo nie był przychylny planom franciszkanów, jednak gdy dowiedział się, że o. Maksymilian jest doktorem filozofii i teologii, zaproponował mu wykłady w seminarium. Przyszły święty zgodził się na prowadzenie zajęć pod warunkiem otrzymania pozwolenia na wydawanie „Rycerza” japońskiego. Bez wątpienia było to Boże błogosławieństwo, ponieważ jeszcze przed połową maja, a więc w niecały miesiąc po przybyciu franciszkanów z Niepokalanowa do Japonii udało się oddać do druku pierwszy numer japońskiego „Rycerza Niepokalanej” w nakładzie 10 000 egzemplarzy!

„Seibo no Kishi”

Dokładnie miesiąc po przybyciu na nieznany ląd, o. Maksymilian nadał do Niepokalanowa telegram: „Dziś rozsyłamy Rycerza japońskiego. Mamy drukarnię. Cześć Niepokalanej.” Było to dla braci z Polski niemałym zaskoczeniem, ponieważ wydanie czasopisma w obcym, nieznanym franciszkanom języku, w tak krótkim czasie, wydawało się niemożliwe. Tak szybkie ukazanie się japońskiego Rycerza („Seibo no Kishi”) było też nie do pojęcia dla mieszkańców Nagasaki. Miejscowy ksiądz, Bernard Hatada Hideo twierdził, że to, co uczynił Kolbe, nie da się wytłumaczyć po ludzku, ale przyjąć trzeba jako działanie Boże.

Misjonarze rozprowadzali „Rycerza Niepokalanej” różnymi drogami. Pierwszy numer rozesłano wraz z pismem diecezjalnym. Było to korzystne dla braci, ponieważ kształtująca się redakcja zyskała przy tym wiele adresów. „Rycerz” był nie tylko rozsyłany drogą pocztową. Bracia często rozdawali pismo na ulicach Nagasaki, prosząc także o wizytówki z adresem do dalszej korespondencji.

Japoński Niepokalanów

Misja św. Maksymiliana i towarzyszy rozwijała się bardzo szybko. Już po roku obecności franciszkanów w Japonii, w kwietniu 1931 r. w Japonii pracowało 12 misjonarzy z Polski oraz jeden Japończyk. Z tej racji od dłuższego czasu poszukiwano miejsca na nowy klasztor.  W maju wielkim wysiłkiem wybudowano w Nagasaki klasztor, położony na zboczu góry Hikosan. Japoński Niepokalanów otrzymał nazwę „Mugenzai no Sono” (Ogród Niepokalanej). 16 maja przeniesiono tam wydawnictwo. Nakład „Rycerza Niepokalanej” podniesiono wówczas do 30 000 egzemplarzy. Miejsce wybrane na klasztor było trudno dostępne, jednak w roku 1945 jego położenie okazało się być opatrznościowe. Kiedy Amerykanie zrzucili na Nagasaki bombę atomową, która zabiła około 70 tysięcy ludzi, klasztor franciszkański ocalał. Stracił jedynie szyby w oknach. Tłumacząc ten fakt po ludzku, przed siłą wybuchu bomby osłoniło go zbocze góry, jednak patrząc oczyma wiary, nie da się przeoczyć działania Bożej Opatrzności oraz cudownej ochrony tego miejsca przez Niepokalaną, dla której tutejsi misjonarze chcieli zdobyć cały kraj.

Przeciwności pokonywane dla Niepokalanej 

Na drodze tworzenia misji franciszkańskiej w Japonii nie brakowało przeszkód. Zakonnicy nie znali jeszcze dobrze języka, więc musieli korzystać z pomocy miejscowych, którzy nie zawsze wywiązywali się ze składanych wcześniej obietnic. Gdy w lipcu 1930 roku św. Maksymilian wrócił do Polski, by wziąć udział w kapitule prowincjalnej, sprawy wydawnictwa zaczęły się komplikować. Japońscy księża coraz mniej współpracowali z „Rycerzem Niepokalanej”. Z czasem pismem zainteresowały się władze państwa. Uznały one czasopismo za zbyt obszerne, aby mogło być rozpowszechniane jako dodatek do gazetki diecezjalnej. Policja zażądała dodatkowych opłat za wydawanie czasopisma z aktualnymi wiadomościami. Ówczesny „Rycerz” jednak nie publikował takich informacji, więc sprawa potoczyła się przychylnie dla braci. Oprócz trudności finansowych, lokalowych oraz problemów związanych z wydawnictwem, franciszkanie w Japonii – jak to bywa w pracy misjonarzy – musieli zmagać się ze zniechęceniem, nie widząc od razu owoców swojej działalności. We wszystkim jednak pomagała im Niepokalana, a św. Maksymilian wspierał swoich pierwszych misjonarzy i podnosił ich na duchu. Niezwykłą postawę misyjną o. Kolbego wspominał jeden ze współbraci br. Roman: „Uczył nas szanować Japonię i nigdy jej nie krytykował. Powtarzał, że nie przyjechaliśmy tu, żeby kogokolwiek uczyć, ale po to, żebyśmy się sami czegoś nauczyli”.

Najważniejsza misja 

Gorący i wilgotny klimat Japonii sprawiał, że słabe zdrowie św. Maksymiliana stale się pogarszało. Jednak nawet w chorobie, przykuty do łóżka nie porzucił swojej pracy. Przychodzili do niego polscy i japońscy klerycy, aby słuchać jego wykładów. W czasie choroby zajmował się także odpowiadaniem na listy, które przychodziły do redakcji japońskiego „Rycerza”. Franciszkanie w Niepokalanowie odczuwali także brak o. Kolbego. Wspólnota przeżywała problemy, które najlepiej mógł rozwiązać założyciel miejsca, dlatego wezwano o. Maksymiliana, aby wrócił do Polski. Po sześciu latach intensywnej pracy misyjnej przyszły męczennik opuścił kraj Kwitnącej Wiśni. Nie zaprzestał jednak wspierać braci misjonarzy, którym przesyłał pełne cennych wskazówek, rad i zachęt listy. W jednym z nich napisał: „Miło wspominam sobie pracę na terenie misyjnym i pragnąłem tam złożyć kości jako fundament pod trwałość placówki, ale wola Niepokalanej ponad wszystko, nawet ponad pracę misyjną.” Wierny tej woli pięć lat później wykonał swoją najważniejszą misję – oddał życie za ojca rodziny p. Franciszka Gajowniczka, ponosząc śmierć męczeńską w bunkrze głodowym nazistowskiego obozu Auschwitz. Misyjny zasiew św. Maksymiliana wydał na japońskiej ziemi obfity plon, a misja franciszkanów trwa tam aż do dziś.

Agnieszka Kozłowska

 

W tekście posłużono się cytatami z książki o. Floriana Franciszka Szczęcha OFMConv „Działalność misyjna św. Makymiliana Marii Kolbego w Japonii”

Artykuł ukazał się w ostatnim numerze “Posłańca św. Antoniego”