Ukraina

Proste sprawy

proste sprawy

Pojechałem rowerem na przejażdżkę po okolicy. Po okolicy tej dalszej, po tamtej stronie rzeki. W opracowaniach historycznych czytałem, że w drugiej połowie XVI wieku (z tego okresu pochodzą wzmianki o tym rejonie świata, do których udało mi się dotrzeć), były to tereny stepowe, zamieszkałe wówczas jedynie przez dzikie zwierzęta.

Chociaż inne annały wspominają, że początki pierwszej osady jaka powstała w tej okolicy na lewym brzegu Dniepru datowane są na 1571 rok. Krzemieńczuk, bo właśnie o nim mowa, znajdował się wówczas w województwie kijowskim Korony Królestwa Polskiego. Owe źródła wspominają też o warowni (prawdopodobnie był to niewielki drewniany zameczek typu strażnica) istniejącej już w latach 90-tych wspominanego stulecia, w której stacjonował zbrojny oddział wojów. Warownia ta miała chronić tereny Rzeczypospolitej na wschodnim brzegu Dniepru przed najazdami dzikich Tatarów. Podobno właśnie w tym miejscu stosunkowo łatwo można było przeprawić się przez rzekę. Wpław oczywiście, albo na tratwie jakiejś. Wyobrażam sobie, że mimo wszystko, musiało to być niebezpieczne przedsięwzięcie. Wartki nurt, zdradliwe wiry i może nawet jakieś grube ryby… Zresztą, wiecie o co chodzi. Dziś jednak przeprawa na drugą stronę rzeki nie stanowi żadnego problemu. Oba brzegi łączy most, po którym jeżdżą samochody,  kolej żelazna, no i oczywiście spokojnie można przemknąć po nim również na rowerze.

Wróćmy jednak do przejażdżki. Otóż po drugiej stronie Dniepru zlokalizowałem ciekawe i przyjazne dla rowerowej rekreacji tereny. Rozbijanie się rowerem w betonowym parku miejskim to oczywiście nie to samo, co śmiganie po leśnych ścieżkach i dzikich ostępach. Obcowania z przyrodą nic nie zastąpi. Tych pofałdowanych wzgórz wystarczająco odległych od miejskiej aglomeracji, ciszy, spokoju, a zwłaszcza soczystej leśnej zieleni, która w upalne dni pozwala schronić się przed duchotą miasta. Co więcej! Niewielka, ale działająca dość prężnie społeczność lokalnych bikerów, w rejonie za rzeką wytyczyła nawet kilka tras rowerowych (3-4 km pętle), na których dwa razy do roku odbywają się zawody XC (cross country). Niestety nie brałem w nich udziału, bo akurat za każdym razem pochłonięty byłem ratowaniem świata, ale w wolnym czasie z przyjemnością korzystam z możliwości aktywnej rekreacji na rowerze. 

Z tej rowerowej eskapady do domu wracałem zmęczony, ale jednocześnie spokojny i bardzo zadowolony. 

Cieszą mnie proste rzeczy. Mam taką refleksję, że w Polsce wielu z nich nie zauważałem, bo były zbyt oczywiste. Tutaj jednak, w ubóstwie środków i możliwości żadna z nich nie pozwala być obojętnym.

O. Tomasz Pawlik

Galeria zdjęć – Proste sprawy – (nawigacja – strzałki po prawej i po lewej stronie zdjęcia)
navigate_before
navigate_next