Aktualności Peru

Peru w dobie koronawirusa

Pandemia wywołana wirusem COVID-19, to nie koniec świata. Lecz koniec pewnego ładu świata do którego przywykliśmy. Przyszło nam dożyć ciekawych dni, kolejne załamanie na osi czasu historii ludzkości, wyznaczające epokowe zmiany „przed” i „po” koronawirusie. Czy będziemy pisać to słowo z dużej litery jak piszemy „II Wojna Światowa”? Czas pokaże – zastanawia się w przesłanym nam liście br. Bogdan Pławecki.

Bóg do tego dopuścił, ale to nie jego kara. Epidemia COVID-19 jak prawie każde nieszczęście i żywioł, uderza w najsłabszych, w najbardziej bezbronnych, a to z nimi przede wszystkim Bóg się utożsamił przychodząc na świat w Jezusie Chrystusie w pasterskiej grocie; pracując własnymi rękoma; jedząc, co mu przygotowali; dzieląc los, radości i smutki swoich krewnych, przyjaciół i tłumów, którym dawał nadzieję na lepsze jutro i życie wieczne.

COVID-19 i środki zaradcze

Jak nietrudno przewidzieć tego rodzaju fenomen o globalnym zasięgu nie mógł ominąć tak atrakcyjnego turystycznie kraju jak Peru. Statystyki zaczęto prowadzić tutaj od 7 marca 2020 z chwilą wykrycia pierwszego przypadku. Dnia 20 marca 2020 zmarły pierwsze dwie osoby a u 234 osób stwierdzono pozytywny wynik testów COVID-19.

Początek kwarantanny ogłoszono 16 kwietnia br. Od początku przybrała ona stosunkowo drastyczną formę w porównaniu np. z Polską i innymi krajami Europy, ale przebiegała równolegle do ościennych państw Ameryki Południowej (AP).

Władze po ogłoszeniu stanu wyjątkowego w całym kraju (pierwotnie na 15 dni), w porozumieniu z sąsiednimi krajami zamknęły granice, wprowadziły godzinę policyjną od 18:00 do 5:00, całkowity zakaz poruszania się w dni wolne od pracy, zamknięcie wszystkich ośrodków skupisk ludzkich takich jak: szkoły i uniwersytety, miejsca kultu, czyli kościoły, zbory itd., co miało zapewnić obowiązkową izolację społeczną. Natomiast banki, rynki i apteki miały pozostawać otwarte. Miejski transport publiczny miał funkcjonować wg potrzeb pasażerów, ale zablokowano możliwość przemieszczania się między prowincjami.   Miały też pozostać bez zmian miejsca pracy związane z produkcją i dostarczaniem podstawowych artykułów pierwszej potrzeby, takich jak lekarstwa, energia, komunikacja miejska, usługi pogrzebowe.

Pomimo wdrożonych zasad bezpieczeństwa, podobnie jak w większości krajów na świecie, już dwa tygodnie później przedłużono kwarantannę o kolejne dwa tygodnie i ogłoszono nowe środki zapobiegawcze w walce z Covid 19 wg których, tylko jedna osoba na gospodarstwo domowe mogła wyjść na zakupy. Później wprowadzono możliwość wychodzenia z domu, w celu załatwienia najpilniejszych spraw co drugi dzień, z rozróżnieniem płci. Oznaczało to, że w poniedziałek, środę i piątek wychodzą mężczyźni, a w pozostałe dni kobiety. Od tego czasu aż do dzisiaj niezmiennie w niedziele godzina policyjna trwa cały dzień: w tym także dni świąteczne: Wielkanoc (Wielki Czwartek, Piątek), zostały objęte godziną policyjną przez cały dzień. W sobotę osoby wybrane z każdego gospodarstwa domowego bez względu na płeć mogły wyjść z domu by zrobić zakupy (regulacja dot. płci została już zniesiona). Na bieżąco pojawiają się także inne szczegółowe rozporządzenia.

Peru w czasie koronawirusa

28 kwietnia 2020 Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że liczba pozytywnych przypadków koronawirusa w Peru wzrosła do 31 190, w tym 854 osób zmarło, natomiast wyleczonych zostało 9 179 osób. Liczba dotychczasowych testów molekularnych wynosi 52 672, a szybkich (serologicznych) 186 661. Do tej pory mówi się o 4088 hospitalizowanych pacjentach z Covid-19, z czego 598 przebywa na intensywnej terapii z mechaniczną wentylacją dróg oddechowych. Podane liczby wciąż rosną. Regionem o największej liczbie zarażonych jest Lima-Callao – do tej pory stwierdzono tam zakażenie u 21 243 osób. Tyle liczb, chociaż te liczby to nic innego jak konkretne osoby, realne życia.

Pojawienie się nowej epidemii, uderzając w globalną gospodarkę automatycznie wpłynęło na sytuacje gospodarczą Peru. Rząd przyjął w ekspresowym tempie kryzysowy plan ekonomiczny. Zakłada on 26.000 milionów dolarów dotacji jako zastrzyk dla płynności małych i mikroprzedsiębiorstw oraz zapewnia dotacje dla 2,8 miliona rodzin z najniższych warstw społecznych, a także dla około 800 000 pracujących na własny rachunek nieformalnych pracowników. W Peru 65% ludzi nie ma stałego zatrudnienia i żyje z dnia na dzień, a biorąc pod uwagę ograniczenia wydane w okresie od 16 marca do 12 kwietnia (data wygaśnięcia kwarantanny), miliony pozostały bez środków na przetrwanie. Dla tych najbardziej bezbronnych Rząd obiecał bony pieniężne o wartości 110 USD. Prezydent Martín Vizcarra ogłosił, że po wypłaceniu pierwszej dotacji osobom najbardziej potrzebującym, będzie należał się drugi bon o tej samej wartości.

Dodatkowo głowa państwa poinformowała, że 1,4 miliona ludzi żyjących w ubóstwie otrzymało już wspomnianą pomoc finansową, a w przyszłym tygodniu otrzyma ją 1,3 miliona osób. Ponadto rząd przekazał środki 1 574 gminom na zakup żywności i rozdanie jej najbardziej potrzebującym. Narodowy Instytut Statystyki i Informatyki oznajmiały, że w 2017 r. Liczba osób żyjących w ubóstwie wzrosła po raz pierwszy od dziesięciolecia i stanowiła 21,7% populacji, czyli prawie siedem milionów osób. W 2018 r. odsetek ten spadł do 20,5%.

Reakcje społeczeństwa peruwiańskiego na kwarantannę

Pomimo niniejszego pakietu środków tysiące ludzi, którzy nie mogą pracować podczas kwarantanny, takich jak: zbieracze odpadów, sprzedawcy uliczni, sprzedawcy gazet, i wszelkiego rodzaju ulicznych fast food-ów, usiłują znaleźć się na listach, aby otrzymać dotacje. Jak można było się spodziewać w praktyka sporo odbiega od obrazu przedstawianego przez władze.

Większość nakazów i zakazów, te ostatnio wymienione grupy ludzi, przestały przestrzegać po mniej więcej drugim tygodniu kwarantanny. Wybór jaki im pozostawiono, to umrzeć na wirusa albo z głodu.

Wiem od Braci z Chimbote (387 798 mieszkańców), że obecnie życie miejskie odbywa się tam prawie tak samo jak przed epoką wirusa. Funkcjonariusze policji przestali już reagować nawet na naruszanie ustalonej godziny policyjnej. Co wydaje się naturalne, ponieważ w zwykłych warunkach prawo jest dosyć restrykcyjne (nie wiele odbiega od europejskiego, a w niektórych dziedzinach jest tak skrajne, że nie da się go traktować poważnie), natomiast państwo nie ma narzędzi by wymusić ich respektowanie. Do tego dochodzi latynoska natura, która wysoko ceni sobie wolność osobistą, szeroko rozumiane więzi rodzinne; za to tożsamość narodowa i sprawa dobra wspólnego, to raczej abstrakcyjne pojęcia. W tym kontekście nie dziwi, że liczba zakażonych wirusem w proporcji do liczby mieszkańców w tym samym okresie czasu co w innych krajach, rośnie czasami dwukrotnie szybciej (chociaż na pewno to bardziej złożona kwestia).

Podobna sytuacja do tej w Chimbote, da się zauważyć w Pariacoto. Chociaż jako teren rolniczy miejscowość ta od początku ma swoje przywileje. Szkoły, restauracje i kościół są zamknięte, ale swobodne przemieszczanie się po ulicach, także po początkowym dwutygodniowym zamrożeniu, z dnia na dzień wraca do normy. Chociaż to nie znaczy, że wszystko jest tak samo jak przed wprowadzeniem kwarantanny. Zdecydowana większość poruszających się ulicami ludzi, nosi maski ochronne (większość uszytych na miejscu). Wiele bocznych uliczek zablokowanych jest wstęgami, dużymi kamieniami i czym się da. Z tego można sądzić, że większość lokalnego społeczeństwa ma realne poczucie zagrożenia.

Nieco inaczej wygląda sprawa w Limie. Ojciec Zbigniew Świerczek znany także przyjaciołom Misji Franciszkańskich jako Ojciec Pacyfik, proboszcz naszej parafii w Limie, podzielił się ze mną obrazem exodusu ze stolicy na wioski. Przypomnijmy, że stolica Peru liczy od 10-12 milionów mieszkańców:

„Na drogach wylotowych z Limy pojawili się ludzie idący pieszo do swoich prowincji mimo zakazu przemieszczania się.  Zaprzyjaźniony z franciszkanami dziennikarz Alex Cordero porównał masowe powroty ludzi z Limy do swoich rodzinnych stron, do powrotu Syna Marnotrawnego. Podobieństwo nie dotyczy ich decyzji o opuszczeniu swoich wiosek, bo nie roztrwonili majątków, lecz wyruszyli na poszukiwanie godnych warunków życia. Nie znaleźli jednak stałej pracy, bez zarobków nie mogą utrzymać się w mieście, decydują się na powrót. Ich przybycie do wioski budzi obawy, że przyniosą ze sobą wirusa, że zabiorą pracę stałym mieszkańcom. Mieszkańcy i władze na prowincji powinny przyjąć postawę Miłosiernego Ojca, który przygarnia serdecznie powracających. Czy oznacza to koniec absurdalnej centralizacji ekonomii i przeludnienia w stolicy kraju”?

Peru w czasie koronawirusa

Działalność duszpasterska Braci

Jak wygląda działalność misjonarsko-duszpasterska w obecnej dobie w Peru, z grubsza można wywnioskować z powyższego opisu sytuacji.

Zakaz otwierania kościołów dla wiernych zmusza do prowizorycznych rozwiązań. Jeśli chodzi o kult, Bracia z Limy, Chimbote i Moche, idąc za przykładem większości duszpasterzy, prowadzą transmisję na żywo codziennej Eucharystii odprawianej we Wspólnocie klasztornej. W Pariacoto doszliśmy do wniosku, że z jednej strony jest tak wielka ilość transmisji tego sakramentu, a z drugiej tak niewiele osób tutaj posiada dostęp do Internetu, że Ci którzy mają takie pragnienie i możliwości, wezmą udział we Maszy św. (w pewnym ograniczonym sensie) z dowolnego wybranego przez siebie miejsca. Musieliśmy jak wszyscy inni duszpasterze zamknąć drzwi kościoła. Za to otwarliśmy drzwi prowadzące na dziedziniec przed kaplicą Męczenników i każdy kto chce może zatrzymać się przed kratą i pomodlić, przed naturalnej wielkości figurami Błogosławionych.

Ale nie brak także nowatorskich prób przeżywania wiary i tworzenia więzi duszpasterskich. Przytoczę tu kolejny fragment sprawozdania o. Pacyfika z Limy:

Nasz kontakt z wiernymi odbywa się teraz głównie za pośrednictwem Face Booka y Whats App-a. Ludzie są wdzięczni za transmisje Mszy z homilią i za nowennę do Bożego Miłosierdzia; czują bliskość Kościoła i parafii w trudnej do zniesienia sytuacji przymusowego zamknięcia w domu. Niektórzy przysyłają zdjęcia rodzin do umieszczenia na ławce w kościele. Od jednej z rodzin otrzymaliśmy piękne świadectwo: „W tym skomplikowanym czasie, oprócz codziennej mszy i nowenny, odmawiamy różaniec i czytamy biografię Michała i Zbigniewa” (poznałem ich bardziej dzięki filmowi o historiach różańca).

W tym odmiennym roku wirusa odważyliśmy się przedstawić grób Pański i Ciemnicę w sposób symboliczny i daleki od utartych schematów. Przy ciele zmarłego Jezusa był stojak z kroplówką i wężykami zwiniętymi po śmierci pacjenta. Puszkę z Eucharystią umieściliśmy na jednym z pięter bloku, w otoczeniu mieszkań z dużymi fotografiami rodzin z naszej parafii i napisem „Ja jestem z wami, uwięziony z uwięzionymi”. Niech i te obrazy zapewniają o bliskości Chrystusa i jego solidarności z nami.

Peru w czasie koronawirusa

W podobną scenerię wpisują się refleksje i konferencje wygłaszane przez dyrektora domu rekolekcyjnego „Pokój i Dobro”, o. Grzegorza Adamczyka z Chimbote, które transmituje on za pośrednictwem You tube-a.

Wspólnota z Moche-Trujillo, propaguje online czytanie tekstów biblijnych na każdy dzień i ich rozważanie. Ponadto w niedziele proboszcz, który jest Peruwiańczykiem, za pozwoleniem władz odprawia Mszę św. w kościele parafialnym, z uczestnictwem 3 osób. Katechiści przygotowują także plan przeprowadzenia wirtualnej katechezy zarówno dla dzieci, jak i młodzieży należących do parafii.

Pomijam tutaj milczeniem inicjatywy duszpasterskie udzielania sakramentów po domach, po kryjomu przed władzami. Z wiadomych powodów kierujemy się w tym przypadku koniecznością wynikającą z potrzeby duchowej wiernych i każdy osobiście, własnym sumieniem.

Zbliża się 3 maja, odpust parafialny w Pariacoto, który w „normalnych” warunkach, trwałby ok. 5 dni, z orkiestrą, grupami tanecznymi, z pełnym rynkiem ludzi którzy zjeżdżają z okolicznym miejscowości by wziąć udział w tym wydarzeniu i grupą ludzi, która uczestniczyłaby w Eucharystii. Lałoby się sporo piwa, poczęłoby się kilka nowych ludzkich istot, pod nóż poszłoby kilka byków i spłonęłoby kilka „castillos”, (konstrukcji z materiałów pirotechnicznych). Tym czasem, używając antropomorfizmu, niewidzialny mikro-element, bardziej podobny do związku chemicznego niż do biologicznego organizmu, zredukował wszystko do minimum. W obecnych warunkach po uzgodnieniu z burmistrzem, będziemy mogli co najwyżej wystawić ozdobiony krzyż „Señor de Mayo” do adoracji przed kościołem i być może uda się go obwieść samochodem po głównych ulicach miejscowości.

Praca i działalność charytatywna Braci

Nie wiem, czy uda mi się to właściwie ująć, ale mam wrażenie, że dożyliśmy czasów, w których ewangeliczna lewica (lewa ręka) czyni jakieś dobro np. na rzecz potrzebujących, a prawica prawie bezrefleksyjnie, jakby automatycznie, opisuje to działanie i dokumentuje za pomocą selfie i filmików. Nawet jeśli uwzględnimy inne słowa Mistrza: „aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”, to raczej chodzi o to, by inni je widzieli, by opisywali je adresaci czynionego dobra i oni z wdzięczności odnosili to do Źródła wszelkiego dobra. Paradoksem jest to, że kiedy dana jednostka (osoba czy instytucja) nie chce włączać się w tę grę, cała reszta myśli, że nic się nie robi, wg logiki: brak istnienia na FB, Instagramie, czy w innych mediach społecznościowych, równa się z brakiem działania i istnienia w ogóle.

Człowiek, który niczego nie publikuje zaczyna mieć poczucie winy przeglądając te komunikatory, bo przecież wszyscy do dokoła, bohatersko pracują i żyją pełnią życia, a jego nie ma. Oto siła wirtualnej rzeczywistości i ta właśnie wzmacnia się jeszcze w dobie pandemii (etymologicznie „vir” z łaciny znaczy mąż, a mąż był synonimem siły, wirtualny, znaczy tyle co równy siłą rzeczywistości). Zatem to co dalej napiszę, piszę pod presją tej nowej, determinującej, wirtualnej potęgi: a raczej osób, które za nią stoją.

Z Chimbote z FB ojca Grzegorza można się dowiedzieć o podjętych we wspomnianym domu rekolekcyjnym pracach konserwacyjnych i ogrodowych na terenie ośrodka. A także o akcji pomocy dla Domu Starców w Casma, gdzie rezyduje ok 100 osób. To byłoby już drugie tego typu zorganizowane działanie (były to głównie zebrane i kupione artykuły spożywcze).

W Moche, w Szkole Parafialnej usiłują zorganizować nauczanie spersonalizowane, dla tych, którzy mają możliwość stałego łączenia się przez Internet. Podobnie do poprzednich lat, chcą także kontynuować wspieranie finansowe uczniów z najuboższych rodzin przez program pełnych i częściowych stypendiów.

Także w Pariacoto kilka osób dobrej woli przy współpracy z parafią, zorganizowało pomoc w postaci paczek żywnościowych (30 kg każda), dla 80 osób w podeszłym wieku i dla tych, którzy znaleźli się poza projektem pomocy rządowej, albo zwyczajnie ta pomoc okazała się niewystarczająca. Warto zaznaczyć, że w Peru większość osób nie ma rent i emerytur, zatem życie ludzi starszych i chorych zależy od zamożności i dobrej woli ich rodzin.

Poza tym, kontynuujemy wcześniej rozpoczęte projekty, wymagające poświęcenia sporo czasu i energii, lecz pozostaje to w zgodzie z nakazem Reguły św. Franciszka: „bracia, którym Pan dał łaskę pracowania, niech pracują gorliwie i sumiennie…”. Jednym z tych projektów jest ogród ekologiczny zlokalizowany w odziedziczonym po Siostrach konwencie. Uprawiamy tam pomidory z przywiezionych z Polski nasion przez o. Rafała Dryjańskiego. Jego pomysł okazał się bardzo trafiony, bo do tej pory nie było żadnego problemu z odbiorcami. By mogła działać tego rodzaju ekologiczna uprawa potrzebna była cała infrastruktura: wykarczowanie terenu, wyplantowanie, stworzenie systemu nawodnienia kropelkowego i otoczenie wszystkiego siatką ochronną przed owadami i innymi szkodnikami. Ciągle trwają prace budowlane,  przy rozbudowie skrzydła klasztoru i domu dla pielgrzymów.

Mamy nadzieję, że tego rodzaju działalność pozwoli zaoszczędzić środki, by móc pomagać bardziej potrzebującym. Przy okazji tej aktywności gospodarczej dostaliśmy od lokalnych władz pozwolenie na poruszanie się samochodem. Chociaż by wyjechać poza teren Pariacoto, trzeba ubiegać się każdorazowo o odpowiedni dokument. Właściwie dzięki temu, mogliśmy pomóc w zakupie produktów na paczki żywnościowe i dostarczyć je do adresatów.

Negatywny wpływ COVID-19 na działalność edukacyjną

Coraz wyraźniej zarysowuje się konieczność, że do końca roku szkolnego (w AP to grudzień) szkoły i wyższe uczelnie będą zamknięte. Co prawda są próby prowadzenia lekcji online ale dla większości dzieci i młodzieży to ciencia ficcion, a nie realna nauka, z powodu braku dostępu do Internetu (kwestia usług internatowych wygląda w Peru i prawie całej AP podobnie jak w Polsce zaraz po upadku PRL-u i przed przystąpieniem do UE). Sytuacja ta wpływa także na działalność prowadzonych przez nas dwóch instytucji edukacyjnych: Szkoły Parafialnej w Moche i Szkółki Wyrównawczej w Pariacoto. Najbliższą linie funkcjonowania Szkoły Parafialnej w Moche zdefiniują odgórnie władze. Podobnie będzie ze Szkółką Wyrównawczą w Pariacoto, bo prowadzimy w niej działalność alternatywną do Państwowej Szkoły Podstawowej i w porozumieniu z nauczycielami w niej uczącymi. Projekt z Moche, mający na celu nauczanie spersonalizowane, czyli tych z dostępem do Internetu nie jest idealny, wręcz niesprawiedliwy. Lecz w warunkach obecnego kryzysu, być może to jedyny możliwy projekt. Tak czy inaczej, zatrudnionym w tych szkołach nauczycielom trzeba będzie płacić wynagrodzenia, więc dobrze, że przynajmniej niektórym pomogą się kształcić i odciążą rodziców od konieczności organizowania im nadmiaru wolnego czasu.

Połączmy siły i wznieśmy naszą modlitwę do Nieba we wspólnym wołaniu o świat bardziej solidarny i przyjazny dla wszystkich stworzeń na nim żyjących. Nie traćmy wiary ani nadziei, na lepsze życie. Być może uboższe w rzeczy i przyjemności, ale bogatsze w ludzkie, ewangeliczne wartości. Niech Duch Święty, obietnica Ojca i drogocenny dar Syna, wspiera nasze wysiłki i dążenia. Chrystus jest z nami, „uwięziony z uwięzionymi”, by nas wyzwolić w stosownej chwili…

Niech nas obdarza swym pokojem i dobrem!

 

Br. Bogdan Pławecki – Peru

Galeria zdjęć  – Peru w dobie koronawirusa –  (nawigacja – strzałki po prawej i po lewej stronie zdjęcia):
navigate_before
navigate_next
Ofiary pieniężne na misje można wpłacać w złotówkach na konto:

Pekao S.A. 31 1240 4432 1111 0000 4732 4970 PLN
PROWINCJA ŚW. ANTONIEGO I BŁ. JAKUBA
31-539 Kraków, ul Żółkiewskiego 14

tytułem:  Dar na cele kultu religijnego – misje

Można także wesprzeć misje poprzez złożenie ofiary na wyjątkową cegiełkę misyjną