„Kto ma jakiś banknot?” – zapytał zgromadzonych na stypie o. Marek Dubanik, franciszkanin od wielu, wielu lat pracujący w Boliwii. „Kto ma niech mi pożyczy! Kto ma jakiś banknot, niech wyciągnie i przyniesie – dodał gromkim głosem! Może być 10 zł, 20 zł albo najlepiej 200 zł”. Posmutniali ludzie, (okoliczności do wesołych nie należały) spojrzeli na niego z niedowierzaniem. Nikt się nie kwapił, aby przynosić mu pieniądze. Włożyłem rękę do kieszeni – miałem pięć dych. Ale ręka jakoś nie była ochocza, aby ten wartościowy kawałek papieru wyciągnąć.
Bracia krzyknęli patrząc na mnie: “O! Ekonom ma”. Chcąc nie chcąc, wyciągnąłem „zaskórniaki” i zaniosłem o. Markowi. On stanął na środku sali, wyciągnął z kieszeni chusteczkę, złożył ją jakoś do „środka”, kazał wrzucić banknot, dmuchnął, strzepnął i… i 50 zł zniknęło!!! Ucieszyli się wszyscy, ja ucieszyłem się średnio. Byłem przekonany, że jeszcze raz strzepnie i dmuchnie, a banknot się pojawi z powrotem. Nie dmuchnął, nie strzepnął, i banknot się nie pojawił… A chusteczka powędrowała do kieszeni misjonarza.
“A, niech zostanie przeznaczony na dzieła misyjne w Boliwii…” – powiedziałem ze skwaszonym uśmiechem, wyróżniającym się pośród powszechnej radości biesiadujących na popogrzebowej uroczystości.
Potem były inne „truki” (trucos – po hiszpańsku sztuczki) i opowiadanie o misjach, i o jego posłudze w parafii w Sucre… O Domu św. Antoniego, gdzie gromadzi biedne dzieci z ulicy, o Panu Bogu… Atmosfera pogrzebowego smutku stopniowo się zmieniała. W zebranych na stypie ludzi weszła dziwna pogoda ducha, jakaś nowa nadzieja.
Taki „mini” franciszkański św. Jan Bosko – pomyślałem sobie.
Potem jeszcze kilka razy widziałem o. Marka Dubanika w akcji, jak wykorzystując swoje umiejętności iluzjonistyczno – kuglarskie, gromadził wokół siebie ludzi i – korzystając z tej okazji – nie tylko rozśmieszał, ale przekazywał, transmitował dobro, pogodę ducha i opowiadał o Bogu.
„Być radosnym, dobrze czynić i wróblom pozwolić ćwierkać – to najlepsza filozofia”. Takie zdanie przeczytałem dzisiaj, we wspomnienie św. Jana Bosko, gdy szukałem przykładów do mojego kazania.
O! To mi pasuje!
Ale zaraz potem doczytałem inną sentencję św. Jana Bosko: „Żadne kazanie nie jest bardziej skuteczne od dobrego przykładu”. A z tym jest już nieco gorzej…
Jednak, jak to mówił św. Franciszek z Asyżu: „Póki mamy czas, czyńmy dobrze!”. A nam przecież jeszcze tego czasu trochę zostało…
o. Jacek Michno
Galeria zdjęć “Mini” franciszkański św. Jan Bosko (nawigacja – strzałki po prawej i po lewej stronie zdjęcia)